,,Powietrze,,
Rano obudzilam sie w zlym nastroju. Nic mnie nie obchodzilo, nawet ta paskudna pogoda za oknem. Najczesciej spotykana pogoda w Anglii. Deszcz, szare brudne niebo i ta wilgoc w powietrzu. Owinelam sie szlafrokiem i tak mialam zamiar siedziec do konca tego dnia. Sniadanie, obiad zjadlam w pokoju, zamawiajac. Nie chcialo mi sie nawet zejsc na dol i zjesc jak czlowiek, przy stole ze sztuccami. Tylko lezac na kanapie z syfem do okola i ogladajac wiadomosci. Tak czas zlecial mi do poznego wieczora. Wtedy zdalam sobie sprawe, ze zmarnowalam jeden dzien wolnosci, jeden dzien wakacji i jeden dzien zycia. Nie wiem co sie ze mna dzialo, ale na pewno nic dobrego. Poniewaz na dworze bylo juz ciemno, a jedynym swiatlem byl ksiezyc w nowiu postanowilam przespacerowac sie. Deszcz choc na chwile przestal padac, moze to byl znak abym to wykorzystala. Ubralam sie w cos cieplejszego do tego czarne legginsy i granatowe conversy. Wychodzac z hotelu, naszlo mnie wilgotne powietrze. Cieple podmuchy lekkiego wiaterku niesly ze soba zapachy lata. Szlam jedna z uliczek, ktore prowadzily do centrum. Lecz po chwili zaczelam bladzic iz nie mialam pojecia gdzie jestem. Nie jest to jakies wielkie miasto, a jak latwo sie poglubic w uliczkach. Wszystkie wygladaja prawie tak samo. Idac tylem nagle zauwazylam, ze kolo czarne samochodu stoi Zayn z papierosem w palcu. Szary dymek wydostawal sie z kacikow ust. Chlopak znow wydawal sie byc rozkojarzony i zamyslony. Postanowilam, ze tym razem nie przepuszcze takiej okazji i podejde. Zblizajac sie powoli zastanawialam sie od jakich slow zaczac. Jednakze nie zauwazylam, ze stalam juz tuz za nim. Wtedy tknelo mnie cos aby powiedziec to glupie zdanie:
-Ty tonacy! Nie pal tyle.. - Chlopak odruchowo popatrzal prosto, a po chwili odwrocil sie do mnie. Wszystko we mnie sie zagotowalo, a ja sama nie wiem czy przez moment nie bylam sztywna.
-Slucham? - Zapytal.
-No nie pal tyle, bo sam sobie szkodzisz. Nie szkoda ci zycia?
-Tonacy? - Powtorzyl.
-No tak..
-Skad wiesz? - Pytal z przestraszona mina. Ale mozna bylo juz poczuc, ze to gwiazda a nie zwykly chlopak.
-No wkoncu uratowalam Cie, nie?
-Ale przeciez, to ratownik stal kolo mnie. - Zdziwil sie moimi slowami.
-Troszke sie ten ratownik spoznil, ale spoko.
-Skoro mnie uratowalas, to czemu jak wchodzilem Ciebie tam nie widzialem? - Zapytal glupio iz w tym momencie totalnie sie osmieszyl, a mnie upokorzyl. To bylo wiadome, ze nie zwracal na mnie jakiejkolwiek uwagi.
-Jakbys nie byl tak opleciony tymi swoimi prywatnymi sprawami, to moze dostrzeglbys cos nowego.
-Jezeli to prawda to przepraszam. - Pierwsze slowa, ktore byly uznane przeze mnie jako mile.
-Ok. Przywyklam ze jestem dla wiekszosci niewidzialna.
-Powietrze tez jest niewidzialne, ale role w kazdym zyciu ma jednak wazna.
-Niekoniecznie.
-Z tego co wiem, to chyba kazdy oddycha powietrzem.
-Heh to co.. teraz bedzie o biologii?
-Nie no.. - Zasmial sie - Zayn! - Wyciagnal do mnie dlon.
-Claudia - Odwzajemnilam usmiech. I wlasnie tak zaczela sie nasza wspolna znajomosc. Dosc dziwnie zapoczatkowana, ale wazne ze w ogole. Gdyby nie moja odwaga nigdy by do tego nie doszlo, a ja musialbym pozniej zalowac i bic sie w serce czemu nie podeszlam. A tak to, otwieral sie przede mna nowy dzial.
Ich rozmowa była komiczna :D haha
OdpowiedzUsuń