wtorek, 22 stycznia 2013


,,Przepis na zycie,,

Zapisalam sobie na kartce rzeczy, ktore musze kupic. Przyznam, ze wlasciwie wszystko musze kupic, bo tu nic nie było. Lodowka pusta, szafki i szuflady puste, a nie mam zamiaru ciagle schodzic do restauracji i stopniowo bankrutowac. Wzielam jeszcze torebke i wyszlam z hotelu. Na zewnatrz piekna pogoda. Czyste niebo, zero chmur jedynie zlociste slonce swiecilo wprost nad nami. Jego promienie oswietlaly moja twarz i przez to caly czas sie usmiechalam. Zobaczylam jakis maly market i trukcikiem przebieglam na druga strone, przepraszajac nadjezdzajace samochody. Wchodzac do marketu naszlo mnie zimniejsze powietrze, ktore na mojej skorze odzylo. Wzielam koszyk i zaczelam od stoisk z napojami. Powkladalam dwa kartony soku pomaranczowego i multiwitamine. Ze stoiska z pieczywem wzielam 4 bolki i 2 rogale, z nabialu ser zolty, mleko, jogurty oraz wedliny. Podchodzac do pierwszej wolnej kasy, zastanawialam sie ile moze mnie to wyniesc. Hah na pewno mniej niz za sniadanie, w koncu wszedzie tanio poza ta restauracja. Dalej jestem w szoku, ze az tyle zaplacilam. Obsluzyla mnie mila pani, ktora podawajac paragon usmiechnela się i powiedziala, ze mi zazdrosci. Za bardzo nie wiedzialam o co chodzi i z zamyslona glowa wyszlam z chlodnego pomieszczenia, ktore było rajem w taki upalny dzien. Ja nie wiem co się dzieje z ta Anglia. Taka pogoda tutaj to zadkosc tak jak na florydzie. Tam poza deszczem to dzien stracony. Idac z powrotem dostrzeglam budke z lodami, jej wielki napis na samej gorze wpadl mi w oko. Kolorowe ,,smile,, wygladalo jak duza tecza. Wzielam swoj ulubiony to znaczy smietankowy wloski i usiadlam przy stoliku, na drugim tarasowym krzesle polozylam zakupy i swoja torbe. Dotykajac koncem jezyka smietankowy lod poczulam ciarki na sobie. Tak.. tego mi trzeba było. Nie ma to jak usiasc w centrum miasta na ogrodowym krzesle, okulary przeciw slonneczne na oczach, slonce i lod w reku. Mialam chwile odpoczynku, kiedy nagle ktos zadzwonil do mnie. Jedna reka szukalam w torbie telefonu, a druga trzymalam loda i oblizywalam aby sie nie stopil. Gdy zobaczylam od kogo, moj usmiech nie schodzil z twarzy. Nacisnelam z radoscia zielona sluchawke i przysunelam telefon do ucha.
-Tak?
-Czesc Claudia!
-No czesc!
-Co tam u ciebie?
-Siedze sobie własnie przy budce z lodami i opalam sie na sloncu.
-Ty to masz dobrze..
-A u ciebie co tam?
-Wlasnie skonczylismy wywiad w BBC i teraz mamy chwile wolnego. Nie wiem jednak kiedy przyjade do Bradfort poniewaz Paul, moj manger troche pozmienial plany. Na dodatek teraz bedziemy miec ciagle proby do trasy nowego albumu ,,Take Me Home,, - Kiedy on tak opowiadal, ja przez chwile sie wylaczylam. Wiedzialam, ze chlopak jest zapracowany marzy o wolnym czasie, jednak nie rozumialam jednego? Czemu on sam troche nie zaprotestuje.
-Dlatego nie wiem czy nawet w nastepnym tygodniu będę mial czas aby zwyczajnie porozmawiac przez telefon. Dobra koniec o mnie, bardzo chcialem ci podziekowac za to, ze sie poznalismy. Gdyby nie ty to pewnie nigdy bym sie tak nie otworzyl. Zmienilas moje zycie, oczywiscie na lepsze.
-Nie przesadzaj!
-Ale taka jest prawda
-Bardzo smieszne!
-Niemoge sie doczekac, kiedy sie spotkamy..
-Mysle, ze jak najszybciej.
-Przepraszam, ale musze konczyc bo mamy kolejny wywiad w radiu, pa! - I rozlaczyl sie. Było slychac to ciagle zmeczenie w jego glosie, zreszta nawet nie wyobrazam sobie tak zyc. Wrocilam do hotelu i zaczelam eksperymentowac w kuchni. Jeszcze do mnie nie dochodzilo, ze w kazdej chwili moje zycie moze sie diamentalnie zmienic. Przy kuchence lepilam z ciasta kuleczki, a do srodka dawalam brzoskwiniowy dzem. Pozniej ugotowac, na godzinke do lodowki, pozniej optoczyc w tartej bulce i na olej. Slono-slodki smak sprawia, ze jestem szczesliwa. To danie sama wymyslilam i zasmakowalo mi, cala moja rodzina teraz gotuje to na specjalne okazje. Obiecam sobie, ze kiedy Zayn tu przyjedzie przygotuje to dla niego, moze to jest wlasnie ten przepis na moje zycie. Naprawde nie potrafie patrzec na Zayna jako tylko przyjaciela, ja go kocham i predzej czy pozniej bede musiala to powiedziec. Nie wiem jak to zrobie i czy w ogole bede miala w sobie na tyle odwagi. Przy nim moje serce jest w transie, a mozg to sie wylacza. Staje sie pod wplywem jakies niesamowitej energii. Kazda teraz fanka mysli sobie, czemu niepochwalilam sie tym, ze go spotkalam np. na twitterze. Czemu nie zrobilam sobie z nim zdjecia i nie dodalam. Czemu nie dalam mu mojego twittera, zeby mnie followal. Wlasnie sama nie wiem, zwyczajnie o tym nie mysle przy nim. Zreszta skoro on mnie polubil, nie chce tego popsuc glupia prosba, ktora tak naprawde nic mi nie daje. Jak mnie kiedys follownie to fajnie bede szczesliwa, ale na razie nie jest mi to do niczego potrzebne. 
 Z talerzem w reku usiadlam na fotelu i wlaczylam telewizor. Przegladalam wszystkie kanaly, zatrzymalam sie na MTV, lubie ten program. Lecial akurat program ,,Operacja styluwa,, i nie uwierzycie kogo tam bylo widac, jako w tlumie. Przyjaciolke Perrie z zespolu Little Mix, Jesy Nelson. Jeszcze wtedy kiedy nie byla znana. Nagle przerwal mi odglos pukania do drzwi. Zastanawialam sie, kto to taki chce sie dobic, poniewaz pokanie bylo rytmiczne. Kiedy otworzylam drzwi zobaczylam Zaca, ktory z usmiechnieta mina i na elegancko ubrany, chcial mnie zaprosic na wyjscie do kina. Sama nie wiedzialam co mam mu odpowiedziec, po pierwsze nie bylam gotowa, po drugie ja prawie go nie znam, po trzecie wcale mnie ten chlopak nie pociagal. Chlopak jednak nalegal. Po dluzszym namysle zgodzilam sie. Pewnie i tak nudzilabym sie przez caly wieczor i gnila przed telewizorem. Dodalam jeszcze, ze zejde na dol za jakas godzinke. 
Na szybko pobieglam do lazienki poscic wode w prysznicu, aby od razu leciala cieplawa woda. Wyjelam szary sweterek, do tego rurki i zolte szpilki to. Na koniec przed samym wyjsciem rozpuscilam wlosy i nieco pofalowalam, lekki makijaz i bylam gotowa. Zjezdzajac winda na samym dol zastanawialam sie o czym ja bede z nim rozmawiac skoro, w ogole go nie znam. Jednakze liczylam na to, ze postara sie chlopak i spowoduje, ze bede zadowolona z tego wyjscia. Kiedy go ponownie zobaczylam, chlopak byl przebrany w cos bardziej luznego to. Wygladal calkiem ladnie i modnie. Podchodzac do niego, trzymalam palcami swoja grzywke aby nie zaslaniala oczu i z promienistym usmiechem powiedzialam ,,czesc, mozemy isc,, Od razu zaczelismy sie zapoznawac. On opowiadal o sobie, a ja o sobie. Najwazniejsze rzeczy no i te mniej wazne, ale dobrze by byly wspomniane. 











8 komentarzy:

  1. hmmm czekam na cos przelomowego, humor itp? bo troche ciezko mi sie czyta :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no tez tak uwazam, postaram sie dodac cos swiezego i wesolego :)

      Usuń
  2. Kiedy następny ? To opowiadanie jest cudne :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kurcze kurcze nagle tak zaczeliscie czytac, ze musze szybko cos wymyslic :)

      Usuń
  3. Cudowne opowiadanie. Serio :) http://madeline-and-one-direction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Boski blog, kiedy nastepny rozdzial? ; ddd

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajnie piszesz. Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału;*
    + do obserwowanych <3

    OdpowiedzUsuń