,,Przyszlosc,,
Zac przez caly wieczor byl bardzo mily i czasem odnosilam wrazenie jakby staral sie o cos wiecej. Po kinie zaprosil mnie do resturacji za rogiem ,,Tellen,, Mielismy zarezerwowany stolik dla dwojga, w samym srodku. Bialy obroz, na nim swiecace sie swiece i puste kieliszki, ktore byly tak dokladnie wypolerowane, ze moglam sie przejrzyc i sprawdzic czy wszystko z moim makijazem ok. Chlopak sie strasznie stresowal. Nie chcialam, zeby sie tak dla mnie staral, poniewaz ja nie widze miedzy nami czegos wiecej. Przyjazn to i tak za duzo. Dlatego przeszlam do sedna.
-Zac?
-Tak.. - Odpowiedzial blyskawicznie marszac spocone czolo.
-Mielismy isc tylko do kina.
-No tak, ale postanowilem, ze dodam jeszcze mala kolacyjke.
-Ale ta kolacja nie zmienia nic, ok?
-To znaczy.. o co chodzi z tym ,,nic,,?
-Ze to tylko zwykly wypad, taki kolezenski.
-No jasne.. - Jego odpowiedz juz nie byla taka szybka i wesola jak poprzednie. Kelnerzy poddali nam spaghetti carbonara i wytrawne wino. Przyznam, ze nie bylo az tak zle. Zac caly czas wszystko kontrolowal, aby bylo idealnie. Nie jestem fanka takich restauracji. Bylo tu tak sztywnie i nudno, ze wolalabym siedziec na wykladach mojej bylej juz nauczycielki Fizyki, Pani Dorren. Jedynie co, to sztucznie sie usmiechalam, aby Zac myslal, ze swietnie sie bawie. Na szczescie sam po krotkim czasie zaproponowal abysmy wyszli sie swieze powietrze. Zaprowadzil mnie w bardzo romantyczna miejscowke. Byl to park w samym centrum miasta. Nad nami gole niebo z towarzyszacymi nam gwiazdami. Usiedlismy na lawce i gadalismy o swojej przyszlosci. Szatyn mial tyle lat co ja. Takze skonczyl szkole srednia i idzie teraz na studia. Opowiadal, ze pragnie dostac sie do ligi koszykarskiej w najlepszej szkole w Wielkiej Brytanii, ktora jest w Londynie. Strasznie sie chwalil swoimi osiagnieciami i marzeniami. Ja wolalam siedziec cicho i zachowac swoje plany dla siebie. Zreszta sama jeszcze nie wiedzialam, co z moja przyszloscia. Nie mialam jej az tak zaplanowanej jak on. Nawet nie wybralam szkoly, do ktorej chce uczeszczac. Balam sie o wszystko, nikomu nie ufalam dlatego sama nie wiedzialam czego tak na prawde oczekuje od siebie, a co dopiero od swiata.
Zac nagle przestal opowiadac, bo skapl sie, ze go nie slucham tylko z spuszczona glowa mysle o czyms, a moj duch nie jest obecny.
-A ty? - Zadal nagle to pytanie, ktore wytracilo mnie z moich wlasnych mysli.
-Ja.. yy..
-Fajna przyszlosc.
-To nie jest tak. Ja nie lubie rozmawiac o przyszlosci.
-Przeciez przyszlosc to nie przeszlosc, nic Ci nie zrobila.
-Kazda sekunda jest przeszloscia, terazniejszoscia i przyszloscia. Czas od dawna robi mi wiele zlego, dlatego nie lubie rozmawiac o nim.
-Ale my nie rozmawiamy o nim, tylko o tym co ty chcesz zrobic aby on byl piekniejszy.
-Madre slowa, ale ja zbyt duzo stracilam przez niego, a to co kiedys sprawiala, ze niemoglam sie doczekac przyszlosci, runelo gdzies w terazniejszosci.
-Ale teraz to juz przeszlosc, wiec mow co czujesz.
-Mowisz do mnie tak samo jak moj tato.. - Zasmialam sie sama do siebie.
-To znaczy? - Rowniez slodko sie usmiechnal i popatrzal prosto w moje oczy.
-Lubil ze mna troche porozwazac na niektore tematy.
-No to mamy pierwszy temat za soba, to jaki teraz? - Probowal dodac wiecej swobody i luzu.
-Nie mam pojecia, zawsze tematy przychodzily tak jakos, same? - I w tym momencie, chwilowo zatrzymal sie czas, poniewaz Zac zadal to pytanie:
-Slyszalem, ze ostatnio w nocy wrocilas do hotelu z Zaynem Malikiem.
-Skad wiesz?
-Wszyscy juz chyba wiedza.
-Fajnie..
-Kolegujecie sie?
-Poznalam go kilka dni temu tak osobiscie i bylismy na spacerze, ktory sie nieco przedluzyl.
-Czyli cos wiecej.. - Nie rozumialam go, mowil to tak jakby mial pretensje o to, ze go poznalam. Przeciez dopiero sie poznalismy, wlasciwie caly czas sie poznajemy. A ja juz wiem jaki on jest.
Chlopak przez chwile chyba sam zalowal, ze w ogole zaczal ten temat. Zagryzl wargi i patrzyl w gore, na granatowe niebo. Jakby chcial cos wyczytac z gwiazd. Poczulam sie niezrecznie i nie wiedzialam co mam powiedziec, aby nie bylo takiej ciszy. Zac jednak nie skonczyl tego tematu i postanowil kontynuowac.
-Czyli cos wiecej.. - Powtorzyl swoje slowa z przed minuty.
-O co Ci chodzi?
-O nic. Potwierdzam slowa, ze miedzy Toba, a nim jest cos wiecej, bo nie zaprzeczylas.
-Po prostu nie wiem i tyle.
-Nie wiedziec, to ty mozesz na fizyce o co caman z tym pytaniem. A to jest bardzo proste.
-Proste sie wydaje, ale wcale takie nie jest.
-Ale to jest proste, bo odpowiedzialas ,,nie wiem,, czyli na pewno cos.
-Na razie nic nie ma i tego sie trzymajmy.
-Myslisz, ze on czuje cos do Ciebie?
-Nie wiem.. - Zaczelam sie denerwowac i panicznie zmieniac kont widzenia.
-On jest gwiazda, nie widzi w kims normalnym niczego co by go przy tej osobie zatrzymalo.
-Skad ty to mozesz wiedziec? Nie znasz go!
-Nie trzeba kogos znac, aby wiedziec jaki jest.
-Mylisz sie. Ty widzisz w nim gwiazde, rozpuszczonego chlopaka, nadzianego i kogos na kogo leca tysiace fanek. A ja widze chlopaka, ktory chce troche spokoju, swoich bliskich, swoich marzen. Widze kogos, kto pragnie znowu zyc normalnie, ale kocha to drugie zycie i nie chce tego stracic. A taki chwilowy odlam od rzeczywistosci dodaje mu sil.
-Kazdemu tak sie wydaje, kiedy sie cos do tej osoby czuje.
-Moze i czuje cos do niego, ale ciebie w ogole to nie powinno interesowac!
-No.. czyli cos jednak do niego czujesz.
-Daj mi spokoj! - Wrzasnelam mu prosto w twarz i wybieglam z parku. Wracalam do hotelu ta samo droga, ktora tu przyszlam. Myslalam, ze Zac to fajny chlopak i bedzie chcial sie tylko kolegowac, ale jak widac lubi interesowac sie kogos zyciem, myslami, uczuciami, marzeniami i pozniej oceniac nawet po pozorach. Moze Zayn nie jest idealny i sprawia wrazenie kobieciarza, palacza, zwykla rozpieszona gwiazde. Ale ja nie dam sobie tak o nim mowic. Poznalam go i wiem jaki jest na prawde. Balam sie jednak jednego. Zac uslyszal wyraznie jak niechcacy powiedzialam, ze czuje cos do Zayna. Kiedys niezle sie na tym przejade. Nie wieze, ze Zac zostawi te slowa bez dodatkowego komentarza.
Bedac juz w mieszkaniu rzucilam sie na lozko i wtulilam w poduszke. Patrzac w nocny krajobraz przez okno, rozmyslalam nad tym jak ja widze swoja przyszlosc, nie w nauce, nie gdzie mieszkam, nie jak sobie poradze, a jak wyobrazam sobie siebie i Zayna.